Perkoz dwuczuby czyli jak rozpoczęła się moja przygoda z fotografią przyrody. Mieszkam w miejscu pod pewnym względem ciekawym. Niestety tylko pod pewnym – o tych złych stronach nie będę pisał, przynajmniej nie teraz. Duże piękne jezioro, nad które wybierałem się od zawsze jak sięgam pamięcią. Spacery, przejażdżki rowerowe samotne, potem z dziewczyną, żoną, dzieciakami i moimi czworonożnymi towarzyszami. Jezioro z ogromnym, niewykorzystanym potencjałem turystycznym ale może dzięki temu bardziej dzikie i chętnie wybierane przez wszelkiej maści ptactwo. Kiedyś prężnie działająca sekcja żeglarska ze sporą liczbą łodzi żaglowych obecnie coraz częściej można spotkać ślizgacze motorowe zakłócające spokój tych, którzy tu przyszli aby zażyć chwili spokoju na łonie natury. Wszechobecna susza spowodowała znaczne obniżenie linii brzegowej i odsunięcie od trzcinowiska, szuwarów a tym samym utrudniła w tym roku lęgi młodych ptaków. Poniższe zdjęcia perkozów dwuczubych wykonałem jakieś trzy lata temu gdy było jeszcze nieźle pod względem ilości wody. Opisywane miejsce to polodowcowe jezioro pakoskie w województwie kujawsko-pomorskim.
Otóż to, pewnego niedzielnego poranka, wybrałem się z żoną na spacerek nad jezioro. Piękna, słoneczna pogoda, zapach nadchodzącej wiosny, wszechobecny śpiew ptaków. Magiczny poranek! Na jeziorze ruch, sporo ptaków. W większości kaczki krzyżówki, łyski i … no właśnie jakieś ni to kaczki ni to nie wiadomo co? Kolorowe nastroszone czuby goniące się po powierzchni wody lub szybko nurkujące i znikające pod wodą. Nagle w niedalekiej odległości od nas wyłoniła się para perkozów (doczytałem u prof. google) i zaczęło się przedstawienie. WOW! Aparat ze standardowym obiektywem niewiele zarejestrował ale było to niesamowite widowisko. Tańce, wygibasy i rodząca się chemia? Potem wyprawa w szuwary aby „skonsumować” związek i jednocześnie ukryć się przed ciekawskim, ludzkim wzrokiem. HaHa! Podglądacze! 🙂 Następnego dnia już siedziałem z większym obiektywem na brzegu i czekałem na „moje perkozy”. Z czasem się do mnie przyzwyczaiły i może polubiły? Prezentowały siebie, swoje życie, walki, tańce, budowanie gniazd, wysiadywanie jaj, wychowywanie młodych. A ja z wypiekami na twarzy po powrocie oglądałem co zarejestrował aparat. Tak wciągnęła mnie fotografia przyrody, że wolne chwilę zacząłem spędzać nad wodą. Całe szczęście, że nie miałem do niej zbyt daleko. Poranki są najbardziej magiczne! Resztę dnia starałem się prowadzić normalne życie 😉 Poniżej do pooglądania ptaki, które są niesamowicie piękne i na swój sposób mądre!